Kazdy chce by go lubiano i doceniano - jednak ludzie tu piszacy, popadaja w skrajnosci jesli chodzi o gwiazdkowe oceny (placza, jecza i sie skarza, jesli ich posty sa oceniane negatywnie, sa byc zawsze w srodku uwagi, podziwiani i lubiani - jak w piaskownicy).
Istnieje na takie zachowania, pewno brzydkie okreslenie: attention whore.
Nie twierdze, ze nalezysz do tej grupy ludzi, ale jest to zjawisko dosyc czesto spotykane w sieci. Ludzie dzis nie potrafia znosic krytki i za wszelka cene chca sie wszystkim przypodobac.
Uroczyście witam w Klubie Dyletantów. Zawsze jesteś tu mile widziany.
Tekst twój mógłby być załącznikiem do klubowego manifestu. Bo o to właśnie, co napisałeś, nam chodzi. O skromne kształtowanie otoczenia poprzez swoje pisanie. Dawanie do myślenia. Jak trzeba, to idzie się ze sztandarami na czele pochodu. Ale ile jest takich momentów. Życie się toczy i o tym trzeba rozmawiać. Powoli budzić niektórych z marazmu. Jak piszesz, uprawiać swoje poletko. W rezultacie wszyscy będziemy lepsi. I stale się czegoś uczymy.
Fakt, niektórzy jeszcze tego nie rozumieją. Przychodzą na portal i stale by chcieli wykrzykiwać hasła. Kto tego nie robi jest niedobry. A to tylko bicie piany.
Od dołu trzeba, od siebie, szczerze przekazywać swoje poglądy i spostrzeżenia. Twój artykuł o podwórku był taki świetny, bo był szczery i osobisty, a jednocześnie pokazywał szersze, złowrogie zjawisko, zawłaszczania naszej przestrzeni życiowej, prowadzące do zaniku więzi między ludźmi.
Na ......, żebym nie wiem, jak się natężał, to nierozgryzę, jaki
to zamiar kołacze w nieszczęsnych polskich głowach - zmarnować dorobek dwóch pokoleń, pozbyć się własnego państwa, bo pod obcymi rządami będzie lepiej, więcej nie mówić po polsku, NIE WIEM.
Te sentencje podkreślają charakter zbiorowości blogerów NE i samej idei NE: mamy wspólnego wroga i mamy wspólny cel, ale mamy różne drogi, różne sposoby walki i w pewnym sensie różne wizje tego, co jednak nazywamy wspólnym słowem: POLSKA ...
Nie dowiedziałam się niczego nowego, na pracy organicznej zbudowane było dwudziestolecie i prostym jest i jasnym, że powielanie jest pożądane zawsze i wszędzie.
Natomiast ostatni akapit o czym mówi?
Uchowaj nas Boże przed zalewem wirtualnej rzeczywistości ( choć już faktem się stało). Nikt na tym czymś nie zbuduje niczego sensownego dla Polski, co widać.
@T-Rex :" Działania powinny być poprzedzone refleksją."
Jeśli komuś potrzebne są refleksje żeby zalepić dziurę w ścianie czy przeprowadzić staruszka na druga stronę ulicy to.. powiem Panu, że żadne blogi go to tego nie zmuszą i nie namówią.
Dla mnie te sprawy są tak oczywiste jak słońce na niebie i znam kilkanaście, kilkadziesiąt osób podobnie myślących.. czy raczej działających bo to u nich odruchem jest i samą naturą a nie parą w gwizdek czy bez gwizdka.
Społeczeństwo jest zniesmaczone polityką i .. w zasadzie, w obecnej sytuacji Polski, może to i dobrze bo może znajdzie (społeczeństwo) czas na załatywanie dziury we wspólnej ścianie co jest objawem dobrym i zdrowym a nie wgapianie się w tusków czy kaczyńskich zdejmujących marynarki na wzór Zachodni. Tak przy okazji, cieszy mnie tu kopiowanie Zachodu.. niechby Putin zdejmował i tak go tu nikt nie będzie naśladował:)
Ale jeśli się mylę i net będzie przekaźnikiem pozytywizmu, jesli Pan czy ja (wielokrotnie pisałam o takich postawach) choć jedną osobę czytającą zainteresujemy dziurą w ścianie czy puszką w lesie.. to już jakaś maleńka część sukcesu.
" Brak nam woli posprzątania własnego garażu, naprawienia roweru, pogawędzenia z sąsiadem, zaangażowania się w zbudowanie lepszych relacji z rodzicami, teściami i dziećmi. A wszystko zaczyna się przecież w naszej głowie."
O to to!
Kluczowe pytania: z czego wynika ten stan i jak go sukcesywnie zmieniać?
Jeżeli na naszej klatce schodowej w tynku w ścianie widnieje od pół roku dziura i nie jesteśmy w stanie doprosić się spółdzielni mieszkaniowej o jej usunięcie, a akurat mamy pod ręką trochę gipsu, wystarczy przecież wyjść na klatkę schodową i tę dziurę zalepić. Jeżeli widzimy przewrócony kosz na śmieci, a nie idziemy właśnie na przyjęcie pierwszokomunijne, wystarczy ten kosz podnieść.
Nie jesteśmy w stanie zmienić wszystkich .Każdy może zacząć zmiany od siebie. Nie ma takiej siły, która by powstrzymała kogoś od podniesienia papierka we własnym domu poza lenistwem a dlaczego już jest na ulicy? Mniemam że najczęściej przez wzdęcie godnościowe. Mnie korona z głowy nie spada, bo jej nie noszę ( zostawiłem w szafie). Gdy zacząłem regulować drzwi od klatki w bloku to sąsiedzi uznali, że chyba coś ze mną nie tak. Tłumacze im, że się doktoryzuje w ślusarce to zaczęli przyjmować to ze zrozumieniem.
Ale czasem zdarzają się trudniejsze problemy niż podniesienie papierka, np. podniesienie śmierdzącej kupy - i wtedy blogi mogą się przydać, by propagować to podnoszenie np. tak: http://gps65.salon24.pl/22186,o-sraniu
To są dwa bieguny, które są bardzo blisko ( les extrêmes se touchent) . Jeden: "rób każdy w swoim kółku co każe duch Boży a całość sama się złoży" Czyli inaczej - suma właściwych zachowań daje właściwą (pożądaną )całość. Drugi: " zachowania ludzkie determinuje struktura której każdy człowiek jest cząstką. Opracujmy właściwą strukturę, a nie będziemy musieli troszczyć się o jej pojedynczą część - o pojedynczego człowieka" .
Tymczasem struktura nie jest sumą części, a zachowanie części struktury nie jest sprowadzalne do jej roli w strukturze. Ale to temat na osobną notkę.
maharaja